Aura (niestety) przypomina nam o zbliżającej się zimie, a kalendarz nieubłaganie wskazuje przymusowy rozbrat z piłką nożną, szczególnie na tych niższych poziomach. Oczywiście, odpoczynek od rodzimej kopanej jest jak najbardziej wskazany (również dla układu nerwowego przeciętnego kibica), ale w naszych warunkach geograficzno-sportowych oznacza kilka miesięcy przerwy... Długo.
Zanim wrócimy do naszej królowej sportu (oczywiście nie chodzi o lekką atletykę) musimy TO ZWYCIĘSTWO odtrąbić z podwójną mocą. Tak! W końcu kibice Espadonu Szczecin doczekali się wygranej w Plus Lidze. Zaznaczmy, że wygranej na parkiecie, a nie decyzją panów pod krawatami. Choć łatwo nie było, a przebieg pierwszego seta zdawał się pogłębiać kryzys. Na szczęście nasi siatkarze wzięli się w garść, bo z kim wygrywać, jak nie z przed przedostatnią ekipą tabeli? Uff…

A po meczu zawodnicy obydwu ekip znaleźli jeszcze trochę sił, by wspólnie wykonać 22 pompki (trzeba przyznać, że szczecinianie robili je z większą werwą) w ramach charytatywnej akcji, o której przeczytamy TUTAJ.

Nie tylko jednak profesjonaliści przyłączyli się do szczytnej akcji. W sobotę przeszło 140 amatorów siatkówki cały dzień grało, by uzbierać jak największą kwotę na rzecz Hospicjum. Niektórzy z nich uzbierali też całkiem niemały plik talonów… na złocisty napój, który z dziką rozkoszą spożyli w jednym z popularnych lokali świętując kolejną udaną imprezę tego cyklu. Cała inicjatywa zakończyła się sukcesem, a o szczegółach dowiemy się TUTAJ.

A kilka godzin przed tym, jak Espadon wyszedł do ligowego boju, siatkarki Chemika Police, na tym samym parkiecie, pokazały (ekstra) klasę… taką prawdziwą, nie tylko z nazwy. I nie chodzi o sam wynik TEGO meczu, ale zaprezentowany styl w dużej jego części, a przede wszystkim formę fruwających niemal pod sufit wysokiej Azoty Areny dwóch siatkarek - Stefany Veljković i Madelaynne Montano. Naprawdę mamy duże szczęście oglądać zawodniczki takiego formatu w Szczecinie… i oby jak najdłużej.

Ale co tam siatkówka obchodzi opłakujących zakończenie rund jesiennych lokalnych fanów kopanej. Nie wszyscy jednak skończyli grać. Wizytówka Zachodniego Pomorza - Pogoń Szczecin jeszcze walczy, choć w TYM meczu za wiele jej nie wychodziło… a na pewno nie bronienie dostępu do własnej bramki. Po pięknym zwycięstwie sprzed tygodnia, przyszła pora na srogą porażkę. Ale cóż. Jak spadać, to z wysokiego konia. Tak mówią.

Podobną sinusoidą kroczą młodsi Portowcy. W ubiegły weekend nieoczekiwanie dotkliwie polegli (w Poznaniu, ale na całe szczęście ‘tylko’ z Wartą), by teraz ograć Bałtyk Koszalin w TAKIM stosunku. Wynik robi wrażenie, tym bardziej, że strzelanie młodzi szczecinianie rozpoczęli przy stanie 0:1. Za Pogonią dobra runda i drugie miejsce w tabeli. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdyby nie mały przytyk… Do lidera Portowcy tracą 4 punkty, ale nie to jest najważniejsze. Tym liderem jest Lech z Poznania.

Naszą uwagę przykuły też wydarzenia IV ligi. W niej swoją pozycję w samym czubie potwierdziły najlepsze zespoły, czyli Energetyk Gryfino, Bałtyk Koszalin oraz Jeziorak Szczecin. Ci ostatni zanotowali cenną wygraną w TYM derbowym starciu. Energetyk z kolei nic sobie nie zrobił z efektownego zwycięstwa Bałtyku (TUTAJ wynik) i sam wygrał. Oczywiście wynik TEGO meczu zapewne nie spowodował niczyjego upadku z krzesła… Ale liczą się punkty. W Gryfinie mają ich aż 41 i zasłużenie cieszą się pozycją lidera. A są przecież beniaminkiem ligi. Tyle, że według niektórych, to wcale nie jest niespodzianka.

A jeśli chodzi o boiskowe emocje… najgoręcej było chyba w Koszalinie. Tam miejscowa Gwardia mierzyła się w prestiżowym dla siebie spotkaniu z Bałtykiem Gdynia. Walczyła o lidera tabeli, ale nic z tego. Kibice tylko obeszli się smakiem, bo spotkanie zakończyło się TAK. A ci bardziej pesymistyczni i tak twierdzą, że na wiosnę będzie tylko gorzej. Oby jednak nie.

Za (już niespełna) tydzień kolejne smakowite wydarzenia, na które nieustannie zapraszamy, choć już głównie w halach. Ale tam nic na nas przecież nie pada, jest ciepło, przyjemnie… Nic, tylko kibicować!

źródło: własne