Okazuje się, że jedna z nowych gwiazd Chemika Police - Madelaynne Montano to postać zdecydowanie nietuzinkowa na polskich parkietach.
I nie chodzi tylko o świetne warunki fizyczne oraz niebywałą sprawność, którą zdążyła zaskarbić sobie uznanie kibiców i ekspertów siatkówki w naszym kraju. Kolumbijka na oficjalnej stronie klubowej zdradziła kilka zaskakujących faktów z własnej kariery sportowej i życia prywatnego. W pewnym momencie skończyłam karierę i nie grałam w siatkówkę przed dwa i pół roku - mówiła Montano. Dlaczego tak się stało? Co w tym czasie porabiała? Wprawdzie nie tak trudno odgadnąć, że przerwa spowodowana była macierzyństwem, ale w jej przypadku to tylko jeden z wielu puzzli, z których złożona jest jej profesjonalna kariera...
A łatwo o sukcesy nie było. Kolumbia to przecież żaden z wielkich na siatkarskiej mapie świata. Ba, nawet w Ameryce Południowej kraj ten nie słynie z wyników godnych uwagi. Być może to jest główną przyczyną późnego rozwinięcia w pełni profesjonalnej kariery Montano. A jej podwalinami były występy w lidze argentyńskiej, amerykańskiej (USA), greckiej i nie tylko.
Wielkie sportowe ambicje i zderzenie z rzeczywistością Zanim na dłużej trafiła na stary kontynent miała spore nadzieje na znaczące sukcesy. Marzyła o grze choćby we Włoszech, swego czasu najlepszej lidze świata. W 2005 roku liga włoska w siatkówce była jak NBA w koszykówce. Pojechałam na testy, myślałam, że mi się uda. Nie przekonałam jednak włodarzy zespołu i testy zakończyły się fiaskiem. Nie jestem pewna dlaczego, złożyło się na to kilka czynników. Choćby to, że jestem z Kolumbii - stwierdziła atakująca. Po nieudanej próbie podbicia Półwyspu Apenińskiego Montano wróciła do Kolumbii i grała... w lidze amatorskiej! Na szczęście nie trwało to długo. Potem dostałam propozycję z Besiktasu Stambuł. Dwa dni przed podróżą dowiedziałam się, że strona turecka jednak się rozmyśliła. Wtedy pomyślałam: Czy początek mojej kariery mógłby pójść lepiej? (śmiech). Następnie zagrałam w turnieju siatkówki plażowej. Kilka dni po jego zakończeniu zaproszono mnie na testy do Grecji. Po trzech treningach wiedziałam, że mogę grać w tej lidze - kontynuowała Kolumbijka. Dwa zwroty... Co ciekawe, po kilku miesiącach niezłych występów w lidze greckiej Montano uznała, że nic większego w jej karierze już stać się nie może. Poznałam męża i stwierdziłam, że chyba wolę zostać w domu i skupić się na rodzinie. stwierdziłam, że nigdy nie będę w wielkim klubie, a granie na średnim poziomie nie satysfakcjonuje mnie. Nie zagram w Brazylii, Włoszech czy innych znakomitych ligach w tamtym czasie. Rozbrat z siatkówką był dość długi, a do powrotu do gry na wysokim poziomie namówił ją mąż i kilka greckich klubów. Ostatecznie, po kilku miesiącach pracy nad formą fizyczną powróciła na parkiety w Salonikach. Po paru sezonach otrzymała nieco egzotyczną, acz wystarczająco finansowo propozycję z... Korei Południowej. Skusiła się, a decyzja o wyjeździe okazała się być najbardziej trafioną w jej karierze. Dlaczego? W jednym ze spotkań ligowych zdobyła rekordową liczbę punktów - 53! To był w tamtym czasie (sezon 2011/12) najlepszy taki wynik na świecie (w 2013 r. poprawiony przez Amerykankę Nicole Fawcett - 55 punktów). Ten mecz otworzył mi drzwi. Teraz, patrząc w przeszłość, mogę prawdziwie docenić swój sukces - podkreśliła zawodniczka. Jak nietrudno zgadnąć, o Montano zrobiło się głośno w siatkarskim galimatiasie. I marzenia stały się faktem W 2012 roku została więc zawodniczką Rabity Baku, jednego z potentatów klubowych, zdobywając na koniec sezonu statuetkę MVP azerskiej Superligi. Następne dwa lata spędziła w Stambule. Jest posiadaczką mistrzostw już czterech lig, w których występowała (greckiej, koreańskiej, azerskiej i tureckiej). Czas na polską... A jak sama zawodniczka podsumowała niecodzienne losy swojej kariery? To moja własna historia Kopciuszka.
źródło: własne/chemik-police.com
|
|