Po słabym występie i porażce we Wrocławiu, koszykarze AZS-u Koszalin postanowili odbić sobie to niepowodzenie zwycięstwami nad Anwilem Włocławek i MKS-em Dąbrowa Górnicza. Połowę planu już wykonali bowiem dzisiaj (10.01) ograli podopiecznych Pedraga Krunicia 89:64 i we wtorek będą mogli dopełnić zadania.

Koszalinie wyraźnie podrażnieni porażką na Dolnym Śląsku przystąpili do starcia z Anwilem mocno zmotywowani, grali agresywnie w obronie na całym parkiecie, dzięki czemu wyszli na prowadzenie 10:5. Później jednak zaczęli mieć problemy ze skutecznością przez co role się odwróciły i to goście mięli pięć oczek przewagi. Ostatecznie pierwsze dziesięć minut gry po rzutach wolnych Szubargi zakończyło się wynikiem 20:17 dla przyjezdnych.

W drugiej kwarcie gospodarze mocno 'podkręcili śrubę Rottweilerom'. Choć w ataku nie było o wiele lepiej niż w pierwszej ćwiartce to jednak tym razem żelazna defensywa przyniosła rezultaty. Anwil co prawda po faulach wykonywał aż dziesięć rzutów wolnych (dziewięć wykorzystał) jednak z gry nie był w stanie zagrozić rywalowi, bowiem goście nie oddali żadnego celnego rzutu. Dzięki takiemu obrotowi spraw biało-niebiescy na przerwę schodzili przy prowadzeniu 38:29.

Po zmianie stron defensywa miejscowych nie była już tak skuteczna jak przed odpoczynkiem, ale także przyjezdni zagrali po prostu lepiej. Tym razem udało się im przeprowadzić siedem skutecznych akcji pod koszem Akademików. Jednak w przekroju całej kwarty żadna z drużyn nie zachwyciła, gra była szarpana i minimalnie lepsi przed ostatnią odsłoną byli przyjezdni.

Taką grę jak w ostatniej kwarcie zaprezentowali Akademicy ich kibice chcieliby oglądać częściej. Jeśli Kujawianie mięli nadzieje, na odrobienie strat to już pierwsze akacje zakończone punktami Austina szybko wybiły im to z głowy. Swoje punkty dołożyli jeszcze Stelmach, Sherman, Szewczyk, Szubarga i Swanson. Dwukrotnie celnie z dystansu przyłożył Mielczarek, dzięki czemu AZS powiększył przewagę do dwudziestu oczek.
Biało-niebiescy w czwartej kwarcie byli niezwykle skuteczni zarówno pod koszem jak i z dystansu. Na dziewiętnaście rzutów z gry aż dwanaście 'wpadło do obręczy przeciwnika'. Ostatecznie gospodarze wygrali 89:64 a swoje punkty w tym meczu zdobył także Oskar Rybicki mimo, że na parkiecie przybywał zaledwie 36. sekund. Dzięki temu żaden z graczy miejscowych nie miał na swoim koncie zerowego dorobku.

Najwięcej bo 17 punktów w całym spotkaniu zdobyli Woods i Szewczyk, jednak duże uznanie należy się Arturowi Mielczarkowi. Ten 30-letni skrzydłowy był bezbłędny zza linii 6,75m, wliczając także akcje z bliższej odległości legitymował się aż 80% skutecznością.
Wracając do Qyntela Woodsa to rozegrał on zdecydowanie lepsze zawody niż we Wrocławiu, z dużą łatwością przedostawał się pod kosz rywala, walczył na swojej tablicy, dzięki czemu po raz trzeci w tym sezonie zanotował double-double.

We wtorek o godz. 19.00 Akademicy ponownie wyjdą na parkiet, tym razem zagrają z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Jeśli wygrają odzyskają fotel wicelidera ligi. Tak więc mimo, nietypowej pory serdecznie zapraszamy.

AZS Koszalin - Anwil Włocławek 89:64 (17:20, 21:9, 19:20, 32:15)

AZS Koszalin: Woods 17 (11 zb.), Szewczyk 17 (3x3), Mielczarek 11 (3x3), Austin 11, Szubarga 9, Swanson 7 (5 zb., 6 as.), Sherman 6, Dąbrowski 5, Stelmach 4, Rybicki 2

Anwil: Vaughn 14 (7 as.), Simon 10, Eitutavicius 9 (4 straty), Hajrić 8, Crosariol 7, Witliński 7 (6 zb., 2 bloki), Wysocki 5 (12 zb.), Krajniewski 2, Surmacz 2, Jankowski 0

źródło: własne