Zagrali katastrofalnie w ataku
W rozegranym w sobotę 25 kwietnia meczu czwartej kolejki PLFA I Cougars Szczecin przegrali u siebie z Angels Toruń 0:7.
W dotychczasowych trzech potyczkach Kuguarów z Aniołami zawsze górą byli szczecinianie. Ostatni raz drużyny te mierzyły się prawie dwa lata temu. Wtedy Cougars wygrali tylko dwoma punktami. Wcześniej triumfowali aż 42:0 i 30:0. Od początku sobotniego starcia pierwszoplanowe role odgrywali zawodnicy formacji obronnych obu ekip. W całym meczu Kuguary ani razu nie znalazły się na dwudziestym jadzie lub bliżej pola punktowego przeciwników. Aniołom ta sztuka udała się tylko dwa razy. Przyjezdni nie potrafili jednak zamienić szans na choćby skuteczne kopnięcia z pola. Większość serii ofensywnych pierwszoligowców z województw kujawsko-pomorskiego i zachodniopomorskiego kończyło się już po trzech nieudanych zagraniach.
W pierwszych trzech kwartach głośno dopingujący kibice nie obejrzeli żadnej akcji punktowej. Gdy do końca regulaminowego czasu gry pozostawały niewiele ponad dwie minuty Kuguary zmuszone były, po kolejnej nieudanej serii w ataku, do odkopnięcia piłki. Po słabym wrzuceniu piłki do gry punter szczecinian Andrzej Łukasik musiał uciekać z futbolówką przed szarżującymi rywalami. Gdy zdecydowała się na kopnięcie piłka została strącona przez Wojciecha Jędrzejczyka. Podniósł ją Marcin Mosakowski i po 30-jardowej akcji powrotnej zameldował się w polu punktowym rywali. Dzięki skutecznemu podwyższeniu za jeden , które wykonał Bartosz Mróz rywali dzieliło siedem punktów.
Następujący pochód ofensywny Kuguarów zakończył się już po czterech próbach. Piłkę przejęły Anioły, które mogły już zaprezentować formację zwycięstwa. Dla torunian jest to pierwszy triumf w ich debiucie w PLFA I. Z bilansem 1-2 Angels zajmują trzecie miejsce w pięciozespołowej Grupie Północnej. Z takim samym bilansem Cougars są obecnie na czwartej lokacie. - W końcówce meczu myślami byliśmy dogrywce, chociaż liczyliśmy, że będziemy mieli jeszcze szansę na kopnięcie z pola. Cieszy gra defensywy, która wykonała dzisiaj bardzo dobrą robotę. Mimo kilku braków w składzie, Cougars zaprezentowali się bardzo solidnie, szczególnie w obronie. Przed nami pięć spotkań, w których zwycięstwo jest absolutnie w naszym zasięgu. Chcemy zakończyć sezon zasadniczy z bilansem 6-2 i awansować do play-off, czyli wykonać plan przygotowany przed sezonem - skomentował Hubert Pińczak, prezes Angels Toruń. - Zagraliśmy katastrofalnie w ataku. Obrona nie zawodziła, ale ofensywa nie stanęła dzisiaj na wysokości zadania. Na pewno na słowa uznania zasługuje presja jaką Anioły wywierały linią defensywną, co jednak w żaden sposób nie tłumaczy naszych poczynań. Straciliśmy punkty po kuriozalnej sytuacji i tak naprawdę mecz, który powinien zakończyć się dogrywką swój finał znalazł w regulaminowym czasie - powiedział Tomasz Leszczyński, manager Cougars Szczecin. Najlepszym Aniołem był zdobywca jedynego przyłożenia Marcin Mosakowski. Zawodnik ten nie tylko popisał się przytomnością w formacji specjalnej, ale grał też dobrze w defensywie. Bardzo dobrze debiut w drugiej linii obrony udał się Arkadiuszowi Ciarce. Trener Bill Moore zdecydował się przesunąć go na tę pozycję, z racji urodzaju na pozycji cornerback. Na wyróżnienie zasłużyła postawa całej linii defensywnej gospodarzy. Dobrze prezentował się powracający po kontuzji linebacker Adrian Rogaczewski. Solidny futbol prezentował też strong safety Konrad Piotrowski. Następny mecz Cougars rozegrają 16 maja, gdy na wyjeździe zmierzą się z liderem Grupy Północnej PLFA I zespołem Seahawks Sopot. Kolejna potyczka ligowa z udziałem Angels odbędzie się 9 maja. W Toruniu Anioły podejmą innego z beniaminków w pierwszej lidze - ekipę Crusaders Warszawa. Cougars Szczecin - Angels Toruń 0:7 (0:0, 0:0, 0:0, 0:7) IV kwarta 0:7 przyłożenie Marcina Mosakowskiego po 30-jardowej akcji powrotnej po zablokowaniu odkopnięcia Cougars (podwyższenie za jeden punkt Bartosz Mróz) Mecz obejrzało 400 widzów. MVP meczu: Marcin Mosakowski (linebacker Angels Toruń)
�r�d�o: plfa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|