Sołomija Szywerska (na zdj. obok) kontra Weronika Kordowiecka - tak w pewnym momencie wyglądała rywalizacja w meczu Pogoni Baltica Szczecin i Vistalu Gdynia w 17. kolejce spotkań PGNiG Superligi. Obie broniły bowiem znakomicie. Wygrała ta druga przy dużej pomocy szczecińskich atakujących.
- Rzucenie dwudziestu bramek na poziomie ekstraklasy jest zdecydowanie zbyt niskim rezultatem. Trzeba mieć naprawdę bardzo dobrą obronę, żeby takie mecze wygrywać. Niestety, tak się nie stało. W pierwszej połowie rzuciłyśmy 11 bramek, w drugiej tylko 9. Z takim bilansem, jak w drugiej części gry meczu się nie wygra - przyznała w rozmowie z portalem Ligowiec.net popularna w Szczecinie 'Saloma'.

Trudny dla Pogoni Baltica mecz. Szkoda, bo pierwsza porażka stała się faktem.

- Nawet nie wiem, co powiedzieć. Przegraliśmy, a sądząc po wyniku dość zdecydowanie. Niemniej uważam, że nie odzwierciedla on tego, co się działo na parkiecie. Popełniłyśmy w końcówce zbyt dużo prostych błędów. Nie wykorzystałyśmy kilku 'setek' i tak się skończyło.

Były gwizdy na dwójkę panów z Głogowa. Ale czy oni rzeczywiście przyczynili się do takiego stanu rzeczy? Raczej nie do końca. Ważniejsze było zachowanie skuteczności. Tego się zrobić nie udało. Pani broniła nieźle, ale jeszcze lepsza okazała się być Kordowiecka.

- Rzucenie dwudziestu bramek na poziomie ekstraklasy jest zdecydowanie zbyt niskim rezultatem. Trzeba mieć naprawdę bardzo dobrą obronę, żeby takie mecze wygrywać. Niestety, tak się nie stało. W pierwszej połowie rzuciłyśmy 11 bramek, w drugiej tylko 9. Z takim bilansem, jak w drugiej części gry meczu się nie wygra.

W ciągu dwunastu minut drugich 30 minut do siatki rywalek pani koleżanki trafiły tylko dwa razy. To był chyba największy tego dnia koszmar.

- Nawet nie znam tych statystyk, bo w meczu nie liczysz czasu, jak długo nie trafiasz. Niemniej, bardzo długo nie mogłyśmy się przełamać. A mieliśmy stuprocentowe okazje.

Stanęłyście tym razem strefą bardziej płaską, 6:0 z tyłu. To Vistalowi miało utrudnić zadanie?

- W pierwszej połowie, przy grze 5:1 trochę nas rozrzucały. Rozrzucały naszą 'jedynkę', stąd też postanowiłyśmy stanąć 6:0. Później zawodniczki z drugiej linii zaczęły częściej się mylić i w pewnych momentach z dogodnych pozycji nie oddawały rzutów. Skutkowało to 'ofensami', grą pasywną. Zyskiwałyśmy piłkę, ale to nie obroną przegrałyśmy mecz, a niestety atakiem i to jest już kolejny taki mecz.

Szybko musicie zapomnieć o tej rywalizacji z gdyniankami. Jeden dzień przerwy, a potem wyjazd do dalekiej Portugalii. Jak dużo już wiecie o tamtym egzotycznym rywalu?

- Powiem szczerze, że na dzień dzisiejszy nikt nam tym głowy nie zaprzątał. Przygotowywałyśmy się wyłącznie na ten mecz w lidze. Zespół rozpisuje już nasz sztab szkoleniowy. Dostaniemy to wszystko na odprawie w Portugalii. Mamy dwa dni na to, żeby się dobrze przygotować. Będziemy wiedzieć o przeciwnikach bardzo dużo.

Jest ocenia pani szansę na awans?

- Szansa jest zawsze. Nie po to się wychodzi na parkiet, jeśli takiej szansy się nie widzi. A czy się uda? Powiem szczerze, że nie wiem. Ten puchar nie jest tak skomplikowany, by przejść dalej, a jak nam wyjdzie? Z takim atakiem, jak przeciwko Vistalowi, będzie nam trudno, ale wierzę, że się uda i że w ciągu tych dwóch dni poukładamy sobie wszystko w głowie i będzie lepiej.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne