Nie udał się mecz rewanżowy MKS-owi Selgros Lublin przeciwko SPR Pogoni Baltica Szczecin. W Grodzie Gryfa spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Tym razem, po kapitalnej końcówce pierwszej połowy oraz całej drugiej części gry, szczecinianki ograły dość wysoko faworyzowane mistrzynie Polski. Dwa punkty są w tym momencie bezcenne. Pozwalają bowiem realnie patrzeć w przyszłość. Przypomnijmy, że do końca rundy pozostało raptem 3 spotkania. Na MVP zasłużyła Agata Cebula (na zdj. obok) - zdobywczyni aż 10 bramek!

Wynik meczu otworzyła nie kto inny, jak właśnie najlepsza strzelczyni MKS-u Marta Gęga. Dość szybko wyrównała Monika Głowińska. Jednak lepsze wrażenie sprawiały miejscowe. Dość łatwo radziły sobie z ustawioną w systemie 5:1 obroną (wysuniętą w okolicach 9 metra była Aleksandra Zimny). Najlepszym rozwiązaniem jest gra z kołem i właśnie z tego korzystały lublinianki. Po 8 minutach było 4:2. Wbrew pozorom szczecinianki nie zamierzały dać się rozpędzić miejscowym. Do remisu po 4 doprowadziła Małgorzata Stasiak. Duża w tym zasługa Sołomii Szywerskiej.

Dowód na ten stan rzeczy znaleźliśmy w 19. minucie, kiedy to z rzutu karnego nie pomyliła się Monika Koprowska (7:8). Było to pierwsze prowadzenie Pogoni w meczu i jak się potem okazało utrzymane do końca zawodów! Nie brakowało jednak słabszych momentów. Obie siódemki w pewnym momencie wyraźnie nie potrafiły nastawić swoich celowników. Najczęściej piłka lądowała wysoko nad poprzeczką lub gdzieś zupełnie z boku bramki. Impas przełamała Patrycja Królikowska. Było to o tyle ważne, że za chwilę zrobiło się aż 7:11, co mogło budzić spore zaskoczenie, ale i uznanie. Ostatecznie właśnie z czterema 'oczkami' zeszły na przerwę szczecinianki (9:13). Nastroje uspokajała jednak znakomita tego dnia Agata Cebula. - Czy mamy patent na MKS, to się dopiero okaże po meczu - mówiła w wywiadzie dla stacji Polsat Sport.

Właśnie 'Cebka' otworzyła wynik w drugiej połowie. W dodatku ciągle świetnie w bramce spisywała się 'Saloma'. W 33. minucie zrobiło się nawet 9:15. Ponownie niemoc rzutową lublinianek przełamała Gęga. Jednak inicjatywa należała po stronie ekipy przyjezdnej. Początek miały wręcz wymarzony! Wystarczyło go tylko utrzymać, ale jasnym było, że to takie łatwe przeciwko tak doświadczonej drużynie nie będzie. Seriami trafiać zaczęła Gęga, czym dość mocno ratowała sytuację gospodyniom. Prawdziwe wejście smoka zaliczyła jednak Aleksandra Baranowska. Tyle obron w krótkim czasie, jakie zaliczyła młoda brakarka mogły odwrócić losy rywalizacji.

Obie siódemki w ostatni kwadrans weszły przy stanie 16:21. W dodatku na ławkę kar powędrowała Zimny. Przez trzy kolejny minuty nie wpadła ani jedna bramka. Ten stan rzeczy mógł pasować przyjezdnym. Na 11 minut przed końcem popisową bramkę zdobyła Cebula. Błyskawicznie odpowiedziała jednak Dorota Małek. Po chwili trafiła z karnego i strata lublinianek, choć znacząca, została jednak dość mocno zminimalizowana (z siedmiu do czterech).

W 55. minucie o czas poprosiła Włodek. Jej drużyna przegrywała wówczas 20:24, ale była przy piłce. Plaster otrzymała Cebula, ale indywidualnie akcję za akcją rozwiązywała Stasiak. Do końca wciąż jednak została sporo czasu, więc wszystko było możliwe. W 58. minucie na ławkę kar powędrowała Monika Stachowska, ale piłkę miały szczecinianki. Zostało dwie minuty do końca, a wynik brzmiał 23:27. Wydawało się, że wygrana należy do Pogoni. Swoją drogą z przebiegu meczu była ona jak najbardziej zasłużona. Zwycięstwo przypieczętowała rzutem z miejsca Głowińska!

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne