Znów katastrofa po przerwie
Stargardzcy kibice, którzy udali się do Bydgoszczy obserwując wczorajsze (05.10) spotkanie miejscowej Astorii oraz Spójni mogli dostać deja vu z przed tygodnia: dobra pierwsza kwarta, o słabsza druga, katastrofalna trzecia i na koniec niezbyt udana pogoń w ostatniej ćwiartce - to scenariusz meczu Biało-bordowych z MOSiR-em Krosno i niestety także w pojedynku z bydgoską drużyną. Goście po wznowieniu stron przez ponad sześć minut nie zdobyli ani jednego punktu i w efekcie zasłużenie przegrali 68:80.
Stargardzianie przez większość meczu nie mogli sobie poradzić z triem gospodarzy: Szyttenholm, Kowalewski i grającym z kontuzją Bierwagenem, którzy zdobyli odpowiednio 20, 18 i 13 oczek a że nie lepiej było w ataku (35 % skuteczności z gry) to tego meczu Spójnia nie mogła wygrać, nawet mimo bardzo dobrych rzutów zza linii 6,75m Bartłomieja Wróblewskiego (5 trafień na 7 prób).
Zawiódł kompletnie Tomasz Ejsmont, który nie dość, że musiał przedwcześnie opuścić plac gry (pięć przewinień) to w zasadzie punkty zdobywał jedynie z rzutów wolnych. Jego rolę zdobywania punktów próbował przejąć Jerzy Koszuta, ale mając wsparcie jedynie w Wróblewskim nie mógł przechylić szali zwycięstwa na stronę gości.
Astoria Bydgoszcz - Spójnia Stargard Szczeciński 80:68 (20:21, 22:18, 20:9, 18:18) Astoria: Szyttenholm 20, Kowalewski 18 (7 zb.), Bierwagen 13 (9 zb), Małgorzaciak 9, Milczyński 8, Lewandowski 6 (6 zb., 6 as. ), Robak 6 (7 zb.), Grzesiński 0, Rąpalski 0 Spójnia: Wróblewski 17, Koszuta 16, Ejsmont 9, Soczewski 6 (6 zb.), Suliński 6, Bodych 4, Kwiatkowski 4, Wojdyr 4, Grudziński 2 (10 zb), Jurewicz-Johnson 0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|