Robak show na Twardowskiego
Niewiele osób spodziewało się na stadionie przy Twardowskiego takich emocji. Mecz z Lechem i udany początek w Gdańsku sprawił, że stadion wypełniony był kibicami aż po brzegi. Ci którzy przyszli w piątkowy wieczór na stadion, na pewno nie żałują. Pełne trybuny i doping z tysięcy gardeł od początku meczu dodał skrzydeł Portowcom. Podopieczni Dariusza Wdowczyka zagrali niemal koncertowo i pewnie pokonali Lech Poznań 5:1. Bohaterem spotkania został zdobywca pięciu bramek dla portowej jedenastki Marcin Robak. Reprezentujący granatowo - bordowe barwy zawodnik prowadzi w tej chwili w klasyfikacji najlepszych strzelców Ekstraklasy.
Pierwszą okazję do zdobycia bramki gospodarze stworzyli już w piątej minucie. W polu karnym Robak dośrodkował do Aki, ten wycofał do Małeckiego, ale były zawodnik Wisły Kraków posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Dziesięć minut później piłka znalazła drogę do siatki gości. Sebastian Rudol świetnie obsłużył Marcina Robaka, który zanotował swoje pierwsze trafienie. Po kolejnej akcji Portowcy powinni podwyższyć prowadzenie. Małecki wdarł się w pole karne, podał piłkę do Aki, jednak Japończyk z kilkunastu metrów nie trafił w bramkę. Po chwili swoją szansę miał Murayama, ale i tym razem nie udało się pokonać Gostomskiego. W 32 minucie w końcu gospodarzom się poszczęściło. Marcin Robak nie dał szans bramkarzowi Lecha, wykorzystując podanie od Aki. Po chwili zaskoczyć Janukiewicza próbował Lovrencsics, jednak strzał z dystansu nie był zbyt celny. Na osiem minut przed końcem pierwszej połowy arbiter podyktował rzut karny za faul na Lewandowskim, który pewnie na bramkę zamienił Robak. Kibice zgromadzeni na stadionie przecierali oczy ze zdumienia. Oto ich odwieczny rywal Lech Poznań przegrywa w Szczecinie trzema bramkami, a to nie był jeszcze koniec spotkania... W 44 minucie stało się jasne, że Pogoń po prostu nie może już przegrać tego meczu. Murayama dośrodkował piłkę wprost na głowę Robaka, który dzisiaj nie zwykł marnować takich okazji i po raz czwarty pokonał Gostomskiego.
Po zmianie stron goście z Wielkopolski próbowali odrobić straty. W 53 minucie podopieczni trenera Rumaka wyprowadzili kontratak, ale w zasadzie piłka została posłana zbyt lekko aby zaskoczyć golkipera szczecińskiej jedenastki. Kilka minut później biało - niebiescy w końcu pokonali Janukiewicza, który najpierw obronił strzał Hamalainena, ale wobec dobitki Kownackiego był już bezradny. Lech nadal atakował. W 67 minucie zagotowało się w polu karnym gospodarzy, ale najpierw Janukiewicz a po chwili jeden z obrońców zażegnał niebezpieczeństwo. Sześć minut później granatowo - bordowi zadali ostateczny cios. Akahoshi w dziecinny sposób ograł defensywę gości, podał do Robaka, który po raz piąty pokonał Gostomskiego. Po tej bramce rozgoryczeni kibice Lecha skupili się na ubliżaniu Patrykowi Małeckiemu, co jeszcze bardziej motywowało go do pracy na boisku. W końcowych minutach poznaniacy próbowali jeszcze pokonać Janukiewicza i zmienić wynik spotkania, ale nie byli w stanie zaskoczyć szczecińskiego golkipera. Pogoń Szczecin - Lech Poznań 5:1 (4:0) 1:0 - 16' Robak 2:0 - 33' Robak 3:0 - 38' Robak (k) 4:0 - 44' Robak 4:1 - 58' Kownacki 5:1 - 73' Robak Sędziował: Paweł Gil oraz Piotr Sadczuk i Marcin Lisowski żółte kartki: Robak, Rudol, Popara (Pogoń) oraz Kędziora, Wołąkiewicz, Henriquez, Injac, Kownacki (Lech) Pogoń: Janukiewicz - Rudol , Hernani, Golla (71' Mustafa Ouedraogo), Lewandowski - Małecki, Rogalski (61' Popara), Ława, Akahoshi, Murayama (55' Bąk) - Robak Lech: Gostomski - Kędziora (46' Możdzeń), Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez - Pawłowski (77' Fromela), Injac , Trałka Claalsen (46' Kownacki), Lovrencsis - Hamalainen
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|