Pewne wejście w sezon i... dalszy ciąg plagi kontuzji
Mocnym uderzeniem rozpoczęła Flota Świnoujście nowy IV-ligowy sezon, pokonując w Goleniowie miejscową Inę 3-0.
Zwycięstwo zasłużone, oby utrzymać ten kurs do końca. Przyznać jednak trzeba, że Ina zawiodła, po czołowej drużynie poprzedniego sezonu spodziewaliśmy się więcej. Ale gra się przecież jak pozwala przeciwnik, a Flota na wiele nie pozwoliła. Świnoujski zespół miał przewagę od początku, a największe zagrożenie przez 20 minut stanowili Ukraińcy oraz Harkot. W 5 minucie bardzo ostro z 25 metrów uderzył Szewczuk, a piłka wypadła tuż obok prawego słupka.
Spróbował raz jeszcze 4 minuty później, tym razem jednak znacznie gorzej. W 10 bramkarz wyłapał dośrodkowanie do Harkota, a w 15 Harkot otrzymał piłkę w polu bramkowym Iny, jednak nie poradził sobie z 3 obrońcami, którzy byli tuż przy nim. W tym czasie 2 okazje miała też Ina; w 13 w pole karne Floty wpadł Kominek, ale doskonale wyczuł go Kusztan, a w 16 przed bramkarzem znalazł się Jarząbek, lecz nasza defensywa niebezpieczeństwo zażegnała. W 20 kolejne zamieszanie zrobiło się pod bramką Iny, próbowali pokonać Sobolewskiego Szewczuk i Karaman, i dopiero dobitka własnego strzału tego drugiego znalazła drogę do siatki. Kolejne minimalnie niecelne strzały oddali Harkot, Cackowski i Stasiak. W 37 z bocznej strefy boiska uderzył Harkot, co zakończyło się nieudaną interwencją Szymfelda i zrobiło się 2-0. Do protokołu sędziowskiego jako zdobywca wpisany został Harkot, a że ja również uważam, że uznanie bramki za samobójczą to jest absolutna ostateczność, więc z czystym sumieniem zapisaliśmy ją Patrykowi.
Po przerwie wciąż groźniej atakowała Flota, zwłaszcza że na boisku pojawił się Staniszewski, który między innymi w 59 minucie po rękach bramkarza trafił w poprzeczkę. W 74 zagrał z prawego skrzydła, Poźniak przedłużył do Robaczyńskiego, który bez problemu zdobył trzeciego gola. W tym momencie z gospodarzy zeszło powietrze niczym z przebitej dętki, stworzyli już tylko dwie niebezpieczne sytuacje w krótkim czasie. W 69 minucie w czystej pozycji znalazł się Jarząbek lecz strzelił minimalnie nad poprzeczkę, zaś chwilę potem zagrożenie stworzyli Jarząbek z Banachewiczem lecz poradzili sobie z nimi nasi obrońcy. Ze strony Floty kolejne okazje na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Staniszewski, F. Adamski, Kołat i Szewczuk. O wiele większy dramat od sytuacji podbramkowych przytrafił się nam w 51 minucie, kiedy po brutalnym faulu Jarząbka (otrzymał za to żółtą kartkę) poważnej kontuzji doznał kolejny nasz zawodnik. Tym razem był to Błażej Jezierski, który z podejrzeniem zwichnięcia kostki i pęknięcia torebki stawowej pojechał do szpitala. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało uszkodzeń kości. Poza rezerwowym bramkarzem Gądkiem na boisku pojawili się dziś wszyscy zawodnicy z osiemnastki meczowej. Zadebiutowali w meczu o punkty Poźniak, Karaman, Siemko, Robaczyński i Turajski, po długiej przerwie ponownie pojawili się Cackowski, F. Adamski i Protasewicz. Cieszy, że dwóch z nich strzeliło bramki oraz że zagrało aż 5 młodzieżowców. Martwi kolejna kontuzja eliminująca zawodnika na ponad miesiąc. To już piąty taki po Wiejkuciu, Pedzie, Winkelu i Iskrze taki przypadek. Nad drużyną ciąży ewidentne fatum. W ostatnim czasie praktycznie co mecz to strata zawodnika. Jak długo jeszcze to potrwa?
�r�d�o: Waldemar Mroczek/mksflota.swinoujscie.pl/old/
relacjďż˝ dodaďż˝: TUPACK |
|