Znowu to samo
Nie zabrakło bramek i emocji. Zabrakło jednak po raz kolejny wygranej Kotwicy Kołobrzeg. Podopieczni Piotra Tworka znów nie potrafili zakończyć meczu zwycięstwem. Choć kołobrzeżanie w końcówce spotkania grali jedenastu na dziewięciu stracili cenne dwa oczka na rzecz beniaminka. Kotwica na dobre osiadła w strefie spadkowej. To już dziewiąty mecz w którym zespół ze Śliwińskiego nie potrafił wygrać. Wydaje się, że dni trenera Piotra Tworka są już policzone.
Lepiej w mecz weszli przyjezdni. W 9. minucie to jednak kołobrzeżanie rozwiązali worek z bramkami. Olimpia straciła piłkę przed polem karnym gospodarzy, którzy ruszyli z kontratakiem. W kluczowej fazie akcji Piotr Giel płasko dograł futbolówkę z lewego skrzydła w szesnastkę. Tam Łukasz Kacprzycki uprzedził obrońcę i strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza zespołu z Elbląga. Mimo straconej bramki goście nie stracili animuszu. W 22. minucie mecz rozpoczął się od nowa. Dograna za plecy defensorów Kotwicy piłka trafiła do Patryka Sokołowskiego. Ten płasko podał ją przed bramkę, gdzie pozostawiony bez opieki Paweł Piceluk ulokował ją w siatce. Niedługo po trafieniu na 1:1 gości stworzyli sobie kolejną sytuację. Nieatakowany przez nikogo Radosław Stępień pięknie przymierzył tuż zza szesnastki. Zmierzającą pod poprzeczkę piłkę z trudem na rzut rożny wybił Robert Błąkała.
Kołobrzeżanie bardzo szybko znaleźli drogę do bramki gości po przerwie. Czujny Remigiusz Szywacz przejął piłkę w środku boiska i posłał ją pod pole karne przyjezdnych. Tam Łukasz Kacprzycki przedłużył ją głową do wbiegającego Mateusza Świechowskiego, który pokonał Wojciecha Daniela. Zaledwie chwilę później kołobrzeżanie mogli objąć dwubramkowe prowadzenie. W sytuacji sam na sam znalazł się Piotr Giel, jednak jego strzał instynktownie odbił bramkarz Olimpii. Tuż po godzinie gry Jakub Bojas upadł w polu karnym gospodarzy. Za próbę symulacji arbiter ukarał go drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Czas uciekał, a w 81. minucie sytuacja gospodarzy zrobiła się jeszcze lepsza. Za brutalny wślizg czerwony kartonik ujrzał Rafał Lisiecki. Wydawało się, że gospodarze dobiją przyjezdnych, bądź dowiozą minimalne prowadzenie. Niestety kołobrzeżanie dali zepchnąć się do obrony i stracili gola w doliczonym czasie gry. W sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się Patryk Sokołowski, który zapewnił beniaminkowi oczko w Kołobrzegu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|