Do Łowicza Kotwica wyruszyła wraz z Remonem Nelsonem, który powrócił do składu po drobnej kontuzji. Mecz Czarodzieje z Wydm rozpoczęli stałą piątką w tym sezonie: Remon Nelson, Piotr Śmigielski, Damian Pieloch, Mikołaj Kurpisz, Szymon Długosz.
Na początku spotkania zarysowała się lekka przewaga gospodarzy po dobrej grze Robaka oraz Krzywdzińskiego. Mimo to pierwsza kwarta zakończyła się punktowym prowadzeniem (21-22) Kotwicy po dwóch celnych rzutach wolnych Itricha.
Podopiecznych trenera Franka czeka wyjazd do Łowicza gdzie zmierzą się z miejscowym Księżakiem.
Obecnie łowiczanie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli a w ostatnim środowym zaległym spotkaniu musieli uznać wyższość we własnej hali WKK Wrocław 88-94. W pierwszym meczu tych drużyn góra była Kotwica 104-73.
Po wyjazdowej porażce w Opolu podopiecznych trenera Franka czeka pojedynek z Dzikami Warszawa w hali Milenium. Warszawianie po przegranej w ostatniej kolejce w Wałbrzychu z Górnikiem zakończyli serię 3 wygranych z rzędu. Aktualnie Dziki zajmują 9 miejsce w tabeli z bilansem 11 zwycięstw i 14 porażek.
Liderami drużyny ze stolicy są: Bartosz Majewski średnio ponad 15 punktów i 4 asysty na mecz, Przemysław Kuźkow średnio 14 punktów i 3 zbiórki na mecz oraz powracający po kontuzji Piotr Pamuła średnio 11 punktów i 2 asysty na mecz. Wspomagani są przez Rafała Komendę, Karola Nowakowskiego i Grzegorza Grochowskiego. Warto dodać, że niedawno po kontuzji powrócił doświadczony podkoszowy Mateusz Szwed.
Podopiecznych trenera Franka czeka daleki wyjazd do Opola gdzie zmierzą się z miejscową drużyną Politechniki Opolskiej.
Zajmują oni 4 miejsce w lidze z bilansem 16 zwycięstw i 8 porażek (we własnej hali 12 zwycięstw i 1 porażka). W ostatnim spotkaniu opolanie ulegli zaledwie punktem po wyrównanym meczu z Górnikiem Wałbrzych. W pierwszym pojedynku tych drużyn górą była Kotwica 87-68.
W listopadzie ubiegłego roku górą byli lublinianie. Wówczas Start pokonał Sensation Kotwicę 74:70. W ostatecznym rozrachunku bilans będzie jednak bardziej korzystny dla „Czarodziejów z wydm”, ponieważ ci zrewanżowali się wczoraj podopiecznym Przemysława Łuszczewskiego, wygrywając 81:65.
Co warte podkreślenia, lublinianie przystąpili do meczu w Kołobrzegu bez m.in. Bartłomieja Pelczara, Mikołaja Stopierzyńskiego oraz Romana Szymańskiego, czyli graczy ekstraklasowych, którzy nierzadko wzmacniają rezerwy Startu w pierwszej lidze. Mimo tego Sensation Kotwica po pierwszej kwarcie prowadziła raptem jednym oczkiem. Kołobrzeżanom szczególnie brakowało skuteczności z dystansu - w trakcie pierwszych dziesięciu minut trafili raptem jedną z ośmiu prób.
Podopieczni trenera Łuszczewskiego zajmują obecnie 8 miejsce z bilansem 12 wygranych i 11 porażek w tym na wyjeździe 9 porażek i 2 zwycięstw. Rezerwy Startu można nazwać zdecydowanie drużyną własnej hali, ale oczywiście nie można ich lekceważyć na własnym boisku. W pierwszym spotkaniu tych drużyn górą okazał się Start 74-70.
Liderami lublinian są: Kamil Obarek średnio 17 punktów i 4 zbiórki na mecz, Bartłomiej Pelczar 17 punktów i 4 asysty na mecz oraz Mikołaj Stopierzyński ponad 14 punktów i 4 zbiórki na mecz. Wspomagani są przez byłych zawodników Kotwicy Bartosza Ciechocińskiego i Michaela Gospodarka oraz Krzysztofa Wąsowicza i Adama Myśliwca. Warto dodać, że rezerwy Startu wzmacniane są zawodnikami występującymi na co dzień w ekstraklasie Damianem Jeszke, Mateuszem Dziembą i Romanem Szymańskim, których możemy zobaczyć w Kołobrzegu ze względu na pauzę reprezentacyjną w rozgrywkach Energa Basket Ligi.
Pierwsze starcie Sensation Kotwicy z PGE Turowem w tym sezonie zakończyło się wynikiem 124:54 na korzyść „Czarodziejów z wydm”.
Od października 2021 roku skład drużyny ze Zgorzelca przeszedł duże zmiany. Klub wzmocnił się m.in. Adrianem Kordalskim oraz Filipem Prueferem. Było to jednak zbyt mało, by w ubiegłą niedzielę rywalizować z kołobrzeżanami jak równy z równym. Dobitnie widać było to już po pierwszych minutach spotkania, bo Sensation Kotwica prowadziła już… 21:4. PGE Turów miał ogromne problemy ze zdobywaniem punktów, a niemoc przełamał na dobre dopiero w trzeciej kwarcie.
Środowe starcie pod względem sportowym nie rozpoczęło się po myśli kołobrzeżan. Przyjezdni już po kilku minutach prowadzili 8:2, co wynikało z nieskuteczności Sensation Kotwicy, ale i strat.
Żak był górą niemal przez całą pierwszą kwartę. Zawodnicy z Koszalina świetnie dostosowali się do stylu gry „Czarodziejów z wydm”, trafiając aż pięć trójek w tej części meczu. Co więcej, kołobrzeżanie mieli kłopot, by powstrzymać Macieja Szewczyka, który po chwili miał na swoim koncie już 11 oczek. Rozpoczęła się kwarta numer dwa, a wraz z nią zaczęła uwidaczniać się przewaga Sensation Kotwicy. Wówczas kołobrzeżanie dużo lepiej spisywali się po obu stronach parkietu - zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Warto także odnotować, że właśnie w drugiej kwarcie na plac gry wyszedł Karol Kutta, dla którego był to pierwszy mecz w Hali Milenium. Podopieczni Rafała Franka błyskawicznie wzięli się za odrabianie strat, dzięki czemu jeszcze przed piętnastominutową przerwą wyszli na prowadzenie - 50:45. |
|